Dzisiaj jest: 2.7.2025, imieniny: Kariny, Serafiny, Urbana
Radio Głos Literacki
Radio Głos Literacki
00:00 / 00:00
Głośność
Wstaw pozdrowienia - KLIKNIJ TUTAJ!

Czytamy romanse Eweliny C. Lisowskiej - IMPRESJE WIKTORII

Dodano: rok temu Czytane: 222 Autor:
Redakcja poleca!

Dziękujemy za udział w piątkowej audycji! Dla tych z Państwa, którzy nie mogli wczoraj z Nami być, pozostawiamy skrypt wydarzenia oraz archiwalne nagranie. Zapraszamy do posłuchania!

Czytamy romanse Eweliny C. Lisowskiej - IMPRESJE WIKTORII
Dzień dobry!
Tu Ewelina C. Lisowska. Witam Państwa na drugim spotkaniu poświęconym mojej twórczości. Ostatnio mieli Państwo okazję poznać komedię romantyczną mojego autorstwa, 49 WESTCHNIEŃ TECI. Dziś chciałabym Państwu przedstawić również powieść romantyczną, lecz tym razem w innym wydaniu. Mowa będzie o romansie historycznym IMPRESJE WIKTORII.
Zanim przeczytam Państwu opis książki, chciałabym w kilku słowach wspomnieć o samych okolicznościach powstania powieści. Zaczęło się od tego, że zaczęłam pisać drugi romans historyczny… Potem przyszła okazja, aby przedstawić go na konkursie. Wymagano maksymalnie 250 tysięcy znaków ze spacjami. Dopasowałam więc utwór do tych wymogów. Niestety, książce tej nie wyszło na dobre skrócenie fabuły oraz umieszczenie wielu wydarzeń w wymaganych przez konkurs ramach. Po latach zdecydowałam się dopisać te sceny, których moim zdaniem brakowało. Teraz jestem w końcu zadowolona z tej powieści.
Teraz opowiem o czym jest tak książka, a następnie przeczytam Państwu jeden z rozdziałów Impresji Wiktorii. Szczerze powiedziawszy myślałam, że tej audycji to wcale nie będzie, bo coś stało się z moim dyktafonem na komórce. Na szczęście otrzymałam pomoc i zaczęłam nagrywać od nowa. Tak że do trzech razy sztuka. Przypominam tylko, że daleko temu mi do ideału, o czym będą się mogli Państwo przekonać. Gdyż zaraz po mnie fragment romansu przeczyta profesjonalny lektor, Pan Czarek Papaj. Serdeczne zapraszam!

IMPRESJE WIKTORII to romans historyczny osadzony w połowie XIX wieku.
Panna Wiktoria Jankowska to dwudziestoletnia córka właściciela dworku. Teodor Jankowski pragnie, aby jego córka wyszła dobrze za mąż. Lecz w życiu Wiktorii pojawia się amant, który wykorzystuje jej naiwność. Dziewczyna zachodzi w ciążę, za co zostaje wypędzona z domu. Jednak to nie koniec kary – Wiktoria ma zostać żoną chłopa i zamieszkać z nim razem w jego chałupie wraz z matką i babką. Wiki brzydzi się chłopów, unika ich za wszelką cenę. Teraz przyjdzie jej zmierzyć się z nową rzeczywistością. IMPRESJE WIKTORII to romantyczna historia o poszukiwaniu własnej drogi i miejsca w życiu. Fabułę opowiada główna bohaterka, która dzieli się z nami swoimi osobistymi przeżyciami. Czy Wiktoria i Benek znajdą wspólny język? Czy możliwa jest w ogóle miłość między dwojgiem tak różnych ludzi? Wiktoria przejdzie niejeden dramat, sama zaś będzie sprawczynią cierpienia swojego męża. Jeśli szukasz nietypowego romansu historycznego bez przynudzania historią, polityką i datami, to dobrze trafiłaś!

Teraz przeczytam dla Państwa fragment romansu pod tytułem IMPRESJE WIKTORII.
Fragment pochodzi z 4. Rozdziału SPADAJĄCA GWIAZDA.

 

4. Spadająca gwiazda


Każdy dzień wyrzeźbiony jest małymi upadkami.
Co wzniesie mnie nadzieja płona,
to zaraz upadam niczym rzucony kamień.
Chwila blasku, później tylko czerń.
Zbyt ciężki mój krok, aby do światła dosięgnąć.
Zbyt krótkie moje oko, aby dojrzeć jasności.
Właśnie spadła gwiazda, która ogonem zamiotła pół nieba…
Nawet nie zdążyłam pomyśleć marzenia.
Teraz już tylko ciemność widzę.
Ostatni to dech starego życia.

          Przywiózł mnie pod samą chatę, ale gdy przyszło do zsiadania, pojawił się problem. Przełożyłam nogę ponad koniem, a potem zawahałam się, czy mam skorzystać z pomocy Benka. Stał przy koniu, u mojego lewego boku i wyciągał do mnie ręce. Uniosłam wysoko swoją głowę, czując w tej chwili połączenie dumy i czegoś dziwnego, niesmacznego mi, jakby na kształt przedsionka wdzięczności.
– Niech się panienka nie boi, macał nie będę, jak nie chce – zabrzmiał ordynarnie i uśmiechnął się psotnie. Po chwili jednak spoważniał.
– Myślisz, Walczak, że mógłbyś to zrobić bezkarnie? – uniosłam się.
– Ależ skąd! Wiem, żeby mnie panienka potraktowała jak psa – odgryzł się, choć w jego głosie dał się słyszeć ból.
– Zatem zrób to kulturalnie, żebym nie musiała tego robić – odparłam. Potem on zbliżył się jeszcze bardziej, a ja powoli zsunęłam się w jego ramiona. Byłam z nim blisko przez zaledwie kilka sekund. Zobaczyłam z bliska jego twarz, najbardziej jednak zwróciły moją uwagę jego oczy. Ten maślany wzrok – wydał mi się taki obrzydliwy. W następnej chwili dołączyło inne uczucie, które powiedziało mi, że chciałabym być tak trzymana jeszcze choć przez chwilę, żeby tylko móc się do kogoś przytulić, schować w bezpiecznych objęciach kogoś silniejszego ode mnie. Nagle poczułam się zawstydzona i poniżona. Benek postawił mnie, bez żadnego wydziwiania, na ziemi i podszedł do głowy konia. Pociągnął go za uzdę. Na odchodne rzucił mi przez ramię:
– Niech się panienka idzie przebrać w suknię, co w pokoju jest na łóżku. Babcia uprali.
Nie odpowiedziałam mu nawet słowem. Dotknęłam swoich policzków – były nazbyt ciepłe i byłam pewna, że są zaczerwienione. Uznałam to za skutek kumulacji rozmaitych emocji, które gdzieś przecież musiały znaleźć ujście. Tylko co to właściwie było? Porzuciłam wnet te rozważania, gdy na progu chaty stanęła Anna i podparła sobie boki.
– No, jużem myślała, że śluba nie będzie! – rzekła niezadowolona. Po chwili zniknęła znów w chacie.
Tak, zaraz miałam się przygotować do tego dramatu, który miał przypieczętować głęboką raną całe moje życie.

          Suknia owszem, była biała i czysta, uprana szarym mydłem. Ale nie pachniała kwiatkami. Dół sukienki był przyozdobiony haftem przedstawiającym polne kwiaty, w tym róże i niezapominajki. Rancik był zgrabnie zawinięty i obroniony haftem z dziurkami, który tworzył coś w rodzaju falbany. W górze suknia była wycięta pod biustem i miała szerokie ramiączka, tak aby pokazywała także białą bluzkę z długim, szerokim rękawem, którą założyłam pod spód. Do tego był czepek, również haftowany, który ktoś przystroił żywymi kwiatami polnymi i trawami.
– Dziecko, pomóc ci się ubrać? – usłyszałam zza swoich pleców starczy głosik. To babcia Walczak przyszła do mnie i pogładziwszy mnie po ręce, dodała jeszcze: – Pięknie będziesz wyglądać.
Wtedy dopadł mnie bezkresny smutek. Usiadłam na łóżku, tuż obok ślubnej sukienki, i zapłakałam bez żadnego skrępowania.
– Nie płacz, dziecko – pocieszała mnie staruszka. – Benek będzie dobry mąż. Nic ci on krzywdy nie zrobi, niczego ci nie zabraknie. A i dziecko będzie miał jak swoje. – Poczułam, jak jej drżąca ręka zaczyna gładzić moją głowę. Jej troska i współczucie podniosły mnie trochę na duchu. Nigdy nie miałam babci czy dziadka. Umarli przed moimi narodzinami. Pozwoliłam nawet Walczakowej się przytulić. – No, już dobrze. Zaraz ci się pomogę ubrać, żebyś ładnie wyglądała. Ja wierzę, że będzie wam dobrze razem. Niech se Anna mówi, co chce.
Wizja posiadania wrednej teściowej nie napawała mnie optymizmem. Ona nie chciała, żebym była jej synową. Czyż nie wiedziała, że moje pragnienia są podobne?
Przy pomocy poczciwej babuni, która okazywała mi więcej ciepła niż jej własna córka, udało mi się umyć i ubrać nowy strój. Gdy stanęłam już taka, ubrana od stóp do głów w chłopskie, ślubne odzienie, poczułam się upokorzona. Nie żeby suknia i bluzka były brzydkie, ale nie były w moim guście. Ponad to po raz pierwszy miałam na sobie coś, co kiedyś należało do kogoś innego. Zawsze marzyłam, że ubiorę na siebie cudowną suknię ślubną, skrojoną wedle najświeższych trendów mody. Tymczasem ubrałam to coś, co uświadomiło mi, że już zawsze będę się tak ubierać. Stawałam się powoli chłopką, a ślub z chłopem miał przypieczętować mój los.
          Ubrana w to chłopskie przebranie wyszłam z chaty. Przed domem stał zwyczajny wóz do pracy w polu, przyozdobiony kolorowymi wstążkami i kwiatami. Czyż to miała być „karoca” ślubna?! Na wozie siedział już Benek, zaś Anna i babcia czekały obok i patrzyły na mnie z oczekiwaniem.
– Ja mam tym jechać do ślubu?! – zapytałam, nie zapanowawszy nad językiem. Na twarzy Benka pojawił się grymas utrapienia, podobnie było z babcią. Ale Walczakowa się zdenerwowała.
– Karocy ze dwora nie przysłali! Woli iść pieszo?! – burknęła.
– Matko! – upomniał ją syn. Zeskoczył z wozu i podszedł do mnie. Spuściłam głowę, żeby na niego nie patrzeć. Ogolił się, uczesał, ubrał czysto… ale nadal był chłopem. – Pozwól – podał mi rękę, której ja nie przyjęłam. Uniosłam tylko głowę, wydęłam usta jak rozkapryszona dziewczynka i zapytałam:
– Gdzie mam usiąść? Z przodu czy z tyłu?
– Może ze mną, może z tyłu, wedle woli… – rzekł, po czym odwrócił się ode mnie i wskoczył na wóz. Na jego twarzy ujrzałam smutek, przykryty z lekka niesmakiem. Obraziłam go swoim zachowaniem. Przecież dobrze wiedział, że nie może liczyć na nic z mojej strony. Dlaczego więc zdziwiło go, że nie przyjęłam jego ręki?
– Benek, jedź! Niech se hrabianka idzie pieszo! – rzekła Anna do syna.
– Matko, dejcie spokój! – odburknął.
Skoro już miałam iść pieszo, to wolałam ten brzydki, ubrudzony błotem wóz niż pojawić się w kaplicy utytłana w wiejskie błoto. Nie miałam też zamiaru klęczeć na sianie, tak jak Walczakowe, więc podeszłam z drugiej strony do ławeczki, na której siedział Benek. Wystarczyło teraz tylko wspiąć się na górę. Ale było dla mnie zbyt wysoko, żebym mogła sięgnąć tam nogą. Benek zauważył, z czym mam problem. Wstał, przysunął się w moją stronę i wyciągnął ku mnie rękę.
– Teraz musi – odparł z naciskiem. Tak musiałam skorzystać z jego pomocy, mimo że wcześniej nią pogardziłam. Podałam mu rękę, a on wciągnął mnie na wóz. Potem pomógł prędko zająć miejsce na koźle. – Niech się panienka trzyma, bo będzie trzęsło.
Usiadł na swoim miejscu i popędziła konia. Złapałam się ławki i zaczęłam się modlić, żeby po drodze stało się coś, żeby do tego ślubu nie doszło…

RESZTY TEKSTY POSŁUCHAJ W AUDIO      


CAŁA AUDYCJA

Audycja z dnia 2024-02-23 godz. 19:00

FRAGMENT KSIĄŻKI CZYTANY PRZEZ LEKTORA

ZAKOŃCZENIE
Tak właśnie brzmią IMPRESJE WIKTORII. Trochę poezji na początek, a potem już trudne życie Wiktorii, która szuka swojego miejsca i sensu życia, ale przede wszystkim miłości. Zdradzę Państwu sekret, że Wiki znajdzie swoje miejsce, a nawet szczęście. Najpierw jednak będzie musiała się zmierzyć z demonami z przeszłości.
To wszystko, co dziś dla Państwa przygotowałam. Mam nadzieję, że to co mówiłam, było interesujące. A jeśli książka przykuła Państwa uwagę, to zapraszam do odwiedzenia mojej strony autorskiej pod adresem www.ecl-pisarka.pl. Znajdą tam Państwo wszystkie moje książki. Powieść IMPRESJE WIKTORII można zakupić w formie ebooka w Empiku, Legimi oraz Ebookpoint. Natomiast wersja papierowa jest na razie dostępna tylko w Książki Ridero.

Życzę Państwu spokojnego wieczoru i zapraszam na kolejną audycję z cyklu

CZYTAMY ROMANSE EWELINY C LISOWSKIEJ.
 
Źródło: Radio Głos Literacki
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
- SERDECZNIE ZAPRASZAMY! - Radio Głos Literacki