Dzisiaj jest: 1.5.2025, imieniny: Józefa, Lubomira, Ramony
Radio Głos Literacki
Radio Głos Literacki
00:00 / 00:00
Głośność
Wstaw pozdrowienia - KLIKNIJ TUTAJ!

Czytamy Romanse Eweliny C Lisowskiej

Dodano: rok temu Czytane: 289 Autor:

19 kwietnia słuchacze Radia Głos Literacki mieli okazję posłuchać fragmentu książki NATURA DERWANA Eweliny C Lisowskiej. Audycji można posłuchać archiwalnie o każdej porze dnia i nocy...

Czytamy Romanse Eweliny C Lisowskiej
Dobry wieczór, tu Ewelina C Lisowska!

Jestem autorką romansów w różnych wydaniach, między innymi piszę ich współczesne i historyczne wersje, o czym mogli się Państwo przekonać słuchając moich poprzednich audycji. To już 10-te spotkanie z cyklu Czytamy Romanse Eweliny C Lisowskiej, czyli spotkanie z moją twórczością. Poprzednim razem opowiadałam o trzeciej części serii WIEK-NIEWAŻNY pt. Kochaj mnie mimo wszystko. Audycji można posłuchać na stronie Radia Głos Literacki, w zakładce Audycje-Piątek. Są tam także wszystkie inne nagrania z tego cyklu. Ale przejdźmy już do tematu dzisiejszej audycji. Dziś opowiem Państwu o kolejnym moim romansie historycznym. NATURA DERWANA, bo o niej będzie dziś mowa, to mój pierwszy wydany romans historyczny.


O czym jest ta książka? Przeczytam opis.

Romans historyczny, 2 połowa XIX wieku. Miłość pana i służącej. Jadwiga jest uduchowioną ogrodniczką, Derwan to surowy urzędnik państwowy. Kiedy on zakochuje się w niej, ona go odrzuca. Nauczona przez życie, aby trzymać się z daleka od swoich panów, Jadzia ukrywa przed ukochanym swoją miłość. Bo przecież bogacz nigdy nie ożeni się z biedną - co najwyżej może ją wykorzystać i porzucić. Sytuacja materialna dziewczyny poprawia się, gdy dziedziczy ona ogród po pewnym arystokracie. Jej własność staje się nagle obiektem zainteresowań partii, które będą z sobą walczyły o władzę w mieście. W jednej z partii jest Derwan. Jak zachowa się ten mężczyzna? Czy weźmie ślub z Jadzią, aby zyskać władzę nad najbardziej strategiczną działką w mieście? Czy Jadzia pozwoli na zniszczenie ogrodu w imię miłości do Derwana? Jaka jest druga ukryta natura Derwana Drozda? NATURA DERWANA to lekki romans z lekką nutką duchowości, która ukrywa się w zapiskach głównej bohaterki zafascynowanej naturą. Połączenie fabuły, osadzonej w końcowych latach wieku XIX, z pamiętnikiem tworzą unikalny klimat, który docenią romantyczne Czytelniczki.

Teraz usłyszą Państwo dwa fragmenty tej powieści, pierwszy przeczytam ja, drugi pan Czarek Papaj z Tu Mówi Książka. Zapraszam do posłuchania.

Ewelina C Lisowska
Natura Derwana
Rozdział 5. Bukiet czerwonych róż


Praca Derwana Drozda należała do tych z rzędu papierowych debat o mostach, drogach, fabrykach i nowych budynkach. Od pewnego czasu nosił w sobie odważny zamiar założenia partii, która mogłaby ubiegać się o przejęcie władzy w Ratuszu. Spełniłby wówczas marzenie ojca i być może… w końcu poczułby się spełniony życiowo! Miał trzydzieści pięć lat, a jego serce było zziajane niczym u starego charta, który od wielu lat niestrudzenie przynosi swojemu panu upolowaną zdobycz. Czuł się niczym pionek, marionetka przeszłości i manekin przyszłości politycznej – wymarzonej przez kogoś! Prawda była taka, że był sam… Sam na tym świecie jak samotne drzewo na łące pełnej trawy.
Niegdyś poświęcił związek z pewną damą na rzecz kariery w Ratuszu. Z perspektywy lat stwierdził, że był to dobry wybór. Nie kochał jej… To matka była nią zafascynowana, a nie on! To bracia wzdychali do niej po kątach, a nie on! To ojciec widział w niej dobrą żonę przyszłego prezydenta miasta, a on… Chciał jedynie poczuć, że oddycha, że czuje i żyje. Teraz po wielu latach czuł coraz większy ciężar tego, co ciągnęło go na samo dno szarej codzienności. Jaka była istota tego ciężaru, jakie pochodzenie tego niewysłowionego bólu i pustki?
„Miłość jest, synu, przereklamowana! Kobiety pragną jedynie klejnotów, powozów i futer! Intensywność ich przywiązania zależy od grubości twojego portfela! Błazenada a nie związki, męka a nie radosne uniesienia! Tyle ci powiem o codziennym życiu w małżeństwie! Kobiety to piękne mumie bez serca! Gotowe w każdej chwili na to, aby zedrzeć z ciebie ostatni grosz! Będą cię wodzić za nos, póki się tobą nie znudzą!” – zwykł mawiać ojciec, gdy wpadał w podły nastrój po awanturach, jakie robiła mu jego żona. A prawda była taka, że mama zawsze była smutna i opuszczona. Nie mogła się pozbyć swojej nadmiernej tuszy, więc nie była zabierana na oficjalne spotkania i bale, które mężczyzna spędzał u boku młodych dam. Teraz widział, jakie to było podłe, choć za życia uważał, że taki jest porządek świata. Dopiero gdy ujrzał autentyczną miłość, jaką darzył z wzajemnością Bellę jego brat Łukasz, zrozumiał, że mit miłości jednak jest prawdą.
            Zanim zabrał się do pisania kolejnego pisemka – zgody na przebudowę budynku – spojrzał w okno i zobaczył dziwne zjawisko… Była siódma rano. Pierwsze nieśmiałe blaski dnia wdzierały się do ciemnego ogrodu opatulonego warstwą ciężkiego śniegu. Pośród krzewów nakrytych bielą stała postać ubrana w jasnoszary płaszcz. Z rozwianą burzą czarnych włosów i z rozpostartymi ramionami, zamarła w bezruchu. Wstał i zbliżył się do oszronionej szyby, aby przyjrzeć się zjawisku nieco uważniej. Poznał ją po pasmie jasnych włosów, które ciągnęły się znad jej prawego ucha i kończyły się poniżej linii jej łopatek.
– Co ona robi? Przecież zmarznie! – zapytał samego siebie i niczym zahipnotyzowany czekał na dalszy rozwój wydarzeń.

            – Ojcze nasz, któryś jest w Niebie… – modliła się Jadzia, wznosząc swoje serce i duszę ku Niebu. – Święć się imię Twoje! Przyjdź Królestwo Twoje Niebieskie… Niech się dzieje wola Twoja, jako w Niebie tak i na ziemi! Chleba naszego powszedniego daj nam Ojcze! I odpuść nam nasze winy, tak jak i my odpuszczamy naszym winowajcom. – Tutaj na chwilę zamilkła i przeprosiła Boga za swoje grzechy. – Uchroń nas od wszelkich pokus i zbaw nas ode złego. Amen.
Pozostając nadal z rozłożonymi na bok ramionami i otwartymi dłońmi, pozwoliła, aby Bóg przeniknął jej całe istnienie. Z ogromną wdzięcznością za kolejny dzień i feerię boskich barw – których nie potrafiła nazwać – malowanych przez kolejny wschód słońca, rzekła ponownie:
– Dziękuję ci Ojcze. – I odwróciła się w stronę domu. – Błogosław temu domowi i jego mieszkańcom. Uchroń Justysię przed śmiercią i spraw, żeby się zakochała w Janku. Daj panu Derwanowi dobrą żonę, aby już nie był taki samotny i smutny… – W tej chwili zobaczyła, że ktoś bacznie przygląda się jej przez okno i zamarła. To był jej pan! Spłoszona uciekła do swojego lokum. Miała nadzieję, że nie pomyślał o niej, że zwariowała. Nikt nigdy nie widział, jak się modli… a nie była to standardowa, kościelna modlitwa. Zawsze robiła to po swojemu.

            – Dziwna ta dziewczyna – powiedział do siebie Drozd i wrócił do pisania. Jego rutynowy spokój został jednak na stałe zmącony. Było w niej coś innego, całkiem nietypowego… „Mówiła kiedyś, że ma mamę. Gdzie więc podział się jej ojciec?”
– Błagam, niech mi pan powie, gdzie jest ojciec Justyny! – rzekła Jadzia. Przyszła wieczorem z zamiarem wyduszenia z niego tej informacji. Dziś Justysia była w niedobrym stanie, tak jakby ktoś wydarł z niej chęć do życia. Musiała działać, bo kto jak nie ona!?
Spojrzał na nią z góry na dół. Prezentowała się nienagannie w tym swoim czarnobiałym uniformie. Gdy poczuł, jak mięknie jego serce, a krew przepływa intensywniej w linii poniżej jego pasa, zacisnął dłonie i wstał, po czym wyminął ją prędko, aby zwiększyć między nimi dystans. Wsparty ręką o kominek zapytał:
– Po co ci to, dziewczyno? Prosisz się o kłopoty!
– Bo Justyna potrzebuje ojca!
– Jestem przekonany, że lepiej będzie dla niej, jeśli jej ojciec pozostanie martwy. – Ciemność pokoju oświetlona jedynie lampką naftową i płomienie wydobywające się z kominka spotęgowały siłę ostatniego słowa.
– Proszę, pan nawet nie wie, jakie to ważne! – Złożyła dłonie jak do pacierza i zbliżyła się o kilka kroków.
Zamykając porywy swojego niemądrego serca i ciała za kratami zimnej obojętności, skrzyżował dłonie przed sobą, uskuteczniając działanie barykady, którą przed nią wzniósł. Nie chciał nic do niej czuć!
– Przypuśćmy, że ci powiem. Co zrobisz z taką wiadomością?
– Pójdę do tego człowieka i postaram się go przekonać do tego, żeby uznał swoją córkę!
– Myślisz, że będzie to takie proste? Załóżmy, że w ogóle uda ci się do niego dopchać, że znajdzie chwilę w swoim wypisanym z góry na pół roku terminarzu… Co mu powiesz?
– Powiem mu, że jego córka jest w dramatycznej sytuacji i że potrzebuje jego wsparcia i pomocy!
– Dramatycznej? – Zmarszczył czoło, niedowierzając jej słowom. Dziś rano Justyna była w bardzo dobrym humorze i uśmiechała się do niego jak zwykle. Co prawda była trochę zbyt natarczywa, ale wszystko było w normie.
– Proszę pana, ona jest tak beznadziejnie zakochana, że wspomina o samobójstwie – niemal wyszeptała.
Derwan wyczuł powagę sytuacji i żal zrobiło się mu tej biednej Justysi.
– Kim jest mężczyzna, w którym zakochała się Justyna? Może prędzej w tym temacie coś zdziałamy… Jej ojciec będzie nieprzejednany – był tego pewien tak, jak tego, że teraz jest zima.
– Och… – „Nie mogę mu tego powiedzieć.”
– Jadziu, nie pomagasz mi! A tu faktycznie trzeba działać.
– Niech mi pan tego nie mówi, tego kim jest jej ojciec. Ale błagam, żeby sam spróbował pan z nim porozmawiać! – zmieniła taktykę.
– Bierzesz mnie pod włos. – Przeczesał włosy palcami, wlepiając w nią swoje szare ślepia.
– Niech pan zrozumie… tylko ja mogę jej pomóc.
– Daj mi kilka dni. Zobaczę, co da się zrobić.
– Dziękuję panu…
– Jeszcze nic nie zrobiłem.
– Dziękuję za pańskie dobre i litościwe serce. Oby Bóg obdarzył pana zdrowiem i wszystkim co najlepsze. – Uśmiechnęła się przez łzy i pospiesznie wyszła.
– Złota dziewczyna – wyszeptał do siebie.


CAŁA AUDYCJA

Audycja z dnia 2024-04-19 godz. 19:0 -
***
Źródło: Radio Głos Literacki
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
- SERDECZNIE ZAPRASZAMY! - Radio Głos Literacki