Dodano: miesiąc temu
Czytane: 72
Autor:
Katarzyna Anna Lisowska
Wiersz zjawia się. Czasem się zjawia i zjawia. Jak to jest? Dużo zależy od tego, co kto w sobie nosi, co w sobie wypracowuje. Wiersz się staje, wraz z człowiekiem, żywi się aktywnością, wierzę, że w dużej mierze intelektualną.
Wiersze jako krainy odległe
Wiersze żyją, wraz z nami i wtedy są dobre. Martwe wiersze, bez podróży w życie, w siebie, w ludzi, to nie są dobre i ciekawe wiersze. Mogą i mieć dobrą formę czy poprawną, ale wiersz bez tchnienia słabe ma w sobie istnienie. Potrzebna jest ta iskra życia, żeby wiersz zrodził coś więcej, nową ideę, głębsze spojrzenie. Wiersz musi mieć swoje przesłanie, swoją filozofię. Oczywiście piszę o swoim życiu wiersza, o swoim doświadczeniu pisania, a trochę już piszę.
Wiersz jako niekończące się tchnienie
Jest pogląd, że wiersz jest, rzadko. Jest, trafia na człowieka. Sądzę, że wiersze wypracowuje się ze swojego życia i za często są mylone z naszym życiem. Wiersz to kreacja, to rama, w jaką kładzie się treść, ale dotyczącą ogólnie świata. Poeta ciągle zbiega. Poeta nie jest tożsamy z utworem, ale poeta tworzy utwór. Oczywiście każdy tworzy inaczej, ale nie jest tak, że wiersz się zdarza. Wiersze można pisać regularnie, ale trzeba na to zapracować, żeby taki stan rzeczy miał miejsce. Wiem, że to można wypracować. Można otworzyć się na natchnienie bez końca. Jest to pewną sztuką, ale z możliwych. Nie jest to zadanie łatwe, ale jest to do zdobycia. Wiersz sam podpowie. Wiersz sam otworzy drzwi. Wiersz przemówi, wiersz się przedrze, wiersz pouczy. To są metafory, język symboliczny. Do poezji trzeba przylgnąć, przepracować ją w sobie, żeby życie wierszy było realne, stałe, żeby one rodziły się samoistnie, dojrzewając.