Dodano: 3 miesiące temu
Czytane: 206
Autor:
Katarzyna Anna Lisowska
Nawiązując do audycji, jaką wczoraj prowadziłam dla naszego Radia, dla Radia Głos Literacki, chciałam poszerzyć te konteksty o to, co działo się w Oświęcimiu. 27 styczeń 2025 rok, oczy świata były zwrócone na Brzezinkę, polską wieś… To tu odbywały się główne obchody rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego, największego na świecie, kojarzącego się jak jedno pojęcie z Holokaustem; to jego miażdżący symbol.
W czasach wojennych, jak mówili o nich Ocaleni z Holokaustu, jakich nie brakowało po okolicznych wsiach – po prostu powszechnie wiadomo było, że łatwo można trafić do Oświęcimia, do obozu koncentracyjnego. To było widomo, którym się ludzie ostrzegali, np. jak wyjeżdżali do Krakowa, bo można było nie wrócić, choćby przez łapanki w Borku Fałęckim. W latach 90., mojego dzieciństwa, ci ludzie nie pomyśleliby, że ich zwyczajny dramat wojny może okazać się nadzwyczajny dla świata. To była według mnie najhuczniej obchodzona rocznica wyzwolenia Auschwitz, jaka dotąd miała miejsce. Za 10 lat, 90 rocznica będzie inna i podkreślano to. Nie będziemy oglądać takiej ilości byłych więźniów. Spokojnie jeszcze w tym roku mogły przybyć ich dziesiątki. A co będzie, kiedy będzie setna rocznica? Itd.
Więźniowie w Oświęcimiu mogli zazdrościć przelatującym nad drutami ptakom. Tak było i o takich przeszywających obrazach Oświęcimia wczoraj przypominano. A ja przypomniałam o Ojcu Maksymilianie Marii Kolbe. O tym, że można od tak oddać życie za obcego człowieka. Ojca rodziny… I on wrócił do niej po wyzwoleniu obozu i to jest wspaniałe.
Nie chodzi w zasadzie o to, ile osób przybyło z polityki, osób, jakie rządzą Europą i innymi miejscami. Oczywiście to było niezwykłe i potężnej wagi, bo wsłuchali się w głos Ocalonych i refleksje o tym, że wszelkie uprzedzenia rodzące nienawiść doprowadzą wcześniej czy później do wojen, do rozlewu krwi. Dowiedzieliśmy się, a raczej uświadomiliśmy sobie, ile straciliśmy w Auschwitz, może ludzi, jacy mogli dla nas wynaleźć nowe leki, stworzyć cudowną sztukę, większą naukę. Nie piszę o imionach, o nazwiskach. Piszę o tym, czego wczoraj doświadczaliśmy wspólnie, o tym, co odbieraliśmy z Oświęcimia. Czuliśmy się wspólnotą. Poza tym czynię skromny ukłon głowy wobec tych, z jakich życia nie wyszło wiele… Jacy je tutaj stracili. Chcę się wczuć w ich sytuację, ich perspektywę i zobaczyć to, że my jak ptaki, wyzwolone z drutów dziś, niesiemy na świat pragnienia pokoju. Jak przypominano, ci, co tu zostali zamordowani – stracili wszystko. Ludzie tracili zupełnie wszystko, mówiono, że nie mogli się zakochać, stworzyć rodziny. Są ludzie, jak dzieci, co nie przeżyli na tym świecie prawie nic, a i ile cierpienia tylko doznały. Mówiono o małych dziewczynkach, jakie wychudzone, przemarznięte z płaczem szły do komory gazowej… Akcentowano, ile środków idzie na przemysł wojny, a co można byłoby za to zrobić. Podkreślano jak ważna jest edukacja. Rozważano, ile można zrobić wykorzystując technologię, aby realnie wpływać na naszą mentalność i budować wizję świata pokoju. Zachęcano, by myśleć nie tylko o dziś, ale o wizji świata jutro, czyli to już dziś… O wizji świata za parę lat i kilkadziesiąt. Oby Europa nie musiała doświadczać uwikłania w światową wojnę… I oby cały świat się uspokoił.
Mówiono o zawiedzionych nadziejach, że ludzie oddalili się od Auschwitz, od jego przesłania. Mamy wojnę w Europie, tak blisko Oświęcimia. Był z nami prezydent Ukrainy i widziałam jego oczy na ekranie, pełne bólu, kiedy Ocaleni mówili, czego doświadczyli w czasie wojny. Spojrzenia się przeplatają, ludzi, jacy widzieli dramat wojny i to jest tragiczne. Będąc w Oświęcimiu, spotykając Ocalonych na przestrzeni lat, jak mówili o tych strasznych rzeczach z wojny, z obozów koncentracyjnych, z Auschwitz – oni mówili o naszej przyszłości, oni walczyli o nią w nas, byśmy poskromili siebie, ucywilizowali, szanowali swoje i innych życie, tworzyli ten świat odpowiedzialnie, uczciwie, byśmy sami w nim mogli dobrze żyć i cieszyć się życiem. Dziękuję za Waszą lekcję, jest wyzwaniem. Mówiono bowiem wczoraj, przypominano słowa, że będziemy świadkami świadków. Powtarzano, że kluczowe jest, co my damy światu, nie oczekując w zamian nic. To wyraża kulturę bycia człowieka i stwarza jego życie do większej pełni.
W kontekście bycia człowiekiem zwracano uwagę, że to miejsce trzeba zachować, właśnie w trosce o dobry świat, gdzie każdy ma w nim swoje miejsce, każde życie. Przejmujące było, że mówiło się o doświadczeniu Auschwitz jako o ludzkim, że po prostu na to stać człowieka, to już wiemy… I Dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, byłego niemieckiego obozu, nazistowskiego nawoływał, by zrozumieć, że granice są tylko w naszej wyobraźni i możemy skutecznie przełamać swoją apatię i bezsiłę. Są pozorne. Możemy na miarę swoich sił zrobić sporo i trzeba się tego podjąć. O Auschwitz mówiono, że dotąd przypominano historię, a trzeba wyjaśniać, dlaczego to się stało, uczyć krytycznego, uważnego myślenia. Mamy co robić z tym światem, bądźmy odważni.